Taniec zaklinaczy zimy
Na życzenie zamieszczam rysunek przedstawiający taniec odstraszający Zimę. Sama tak nie umiem, zaprzyjaźniona Murzyneczka zrobiła to za mnie. I tym miłym akcentem pozdrawiam wszystkich Zaklinaczy, zwłaszcza tych budujących
Na życzenie zamieszczam rysunek przedstawiający taniec odstraszający Zimę. Sama tak nie umiem, zaprzyjaźniona Murzyneczka zrobiła to za mnie. I tym miłym akcentem pozdrawiam wszystkich Zaklinaczy, zwłaszcza tych budujących
Wąż dostał wczoraj bardzo niepokojącą prognozę pogody, że niby ZIMA idzie, na dniach temperatury mają spaśc do około -10 stopni, brrrrr! NIe muszę dodawac, że zimy na Kaszubach, jak już są to konkretne... Dzwoniliśmy do posadzkarza i okazało się, że on pracuje tylko w temperaturach dodatnich, a jak w ujemnych to ewentualnie, ale muszą byc nie za bardzo ujemne . Mi tymczasem na posadzkach strasznie zależy, postanowiłam więc ZIMĘ odstraszyc jak umiem najlepiej:
A SIO, WSTRĘTNA ZIMO, A SIO!
Niedziela to, jak wszystkim zapewne wiadomo, dzień zatruty (perspektywą poniedziałku ). Dla nas jednak była dziś łaskawa, bo ugadaliśmy... posadzkę!!! No i nareszcie mogłam coś cyknąc.
Otóz domek się ociepla, czy też, jak twierdzą niektórzy, przyodziewa kurteczkę, cieplutką, a la dalmatyńczyk.
Tu od frontu:
tu od boku:
a tu od podwórka:
I na tym właśnie zdjęciu jest widoczny nasz nieszczęsny komin (hurrra, skończony!!!). Już dawno mógł byc nakryty plandeką, pewnie szybciej bym go dostała. Ale nie czepiajmy się. Jest, jest, nareszcie jest. Jutro przyjdą nasi dekarze i go opierzą, i pięknie w końcu będzie. Ten sam komin, z narażeniem życia i zdrowia sfotografowała nasza córka przez wyłaz kominiarski, stojąc na drabinie, w połowie na wysokości strychu. Opłaciło mi się - kosztowało tylko dużą pizzę...:
Tu pięknie umeblowany przez Panów Budowlańców salon - nic dodac nic ując:
Szczególnie funkcjonalane są te szafeczki z boku
Tu nasz styropian - w plamki a la dalmatyńczyk:
... i wychodzimy. Oglądamy korytka przy okienkach piwnicznych:
zaglądamy do środka jednego z nich - głębokie toto:
wchodzimy zatem do piwnicy i sprawdzamy, czy daje jakieś, chocby nikłe, światło:
coś tam daje, jak w lochach średniowiecznego zamku, he, he!!!
Kończymy zwiedzanie i jedziemy na obiecaną pizzę
To tytuł filmu, który znakomicie obrazuje naszą dzisiejszą sytuację. ZAPOMNIELIŚMY ZABRAC TELEFONÓW, wszystkich trzech! Masakra. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo uzależniliśmy się od techniki, w szczególności telefonii komórkowej.
Otóż:
Ale nic to, jutro nadrobię zaległości zdjęciowe, a chyba jest co cykac.
Ale o tym jutro.
Ze spraw praktycznych:
Tymczasem pozdrawiam wszystkich czytających i budujących i do jutra!
ale niestety to prawda. Wczorajsza wizyta w domku ograniczyła się do otwierania i zamykania drzwi przy świetle reflektorów autkowych i pochodzenia po pustym już budynku przy włączonym świetle. Przy okazji zostawiłam Panom buowlańcom kilka paczek zapomnianych jakichś takich zszywek do czegoś. Nawet spacer z psem się nie udał ze względu na panujące egipskie ciemności.
Dzisiaj kupię latarkę!