Temperatura wrzenia
No właśnie. Kiedy wczoraj zajechaliśmy na budowę, mieliśmy wrażenie, że prace osiągnęły taką właśnie temperaturę. Co najmnej 100 stopni Celsjusza! Pierwsze, co się rzucało w oczy to smużka dymu z komina. Kozucha stoi w salonie i grzeje ładnie.
Majster siedzi na dachu i obkłada linkierem komin, dekarze kończą tył dachu,
a w środku szaleje elektryk i zakłada puszki i kabelki.
Szał po prostu! A ponieważ elektryk to człowiek pracujący, przyjechał rónież dzisiaj, w śwęto i nadal pracuje... /jak się przyznał bez bicia, wczoraj urzędował do 22.00 /.
A tak na serio, mam wrażenie, ze poszczęściło nam się z ekipami, dotychczas trafiamy na samych fajnych i na dodatek pracowitych i kompetentnych ludzi, i oby tak dalej... duży szacun!