Jak to w sklepie
... no właśnie, baba w sklepie... no i zaczyna się jeżdżanka! Najpierw wpadły mi w oko schody strychowe. Znalazłam: 120x60, 120x70 i jakies takie 57x80z kawałkiem, a może mniej. I tu, chociaż chętnie zaopatrzyłabym się w rzeczone - kłopot, bo nie wiem jakie są do Iskierki(!!!). Kolejnym wynalazkiem okazał się wkład kominkowy. Najpierw było spokojnie - obudowy: ta ładna, ta za błyszcząca itd. Po kilku minutach okazało się, że w Leroyu stoi milion wkładów , aj ja się kompletnie nie znam. Prawdę mówiąc miałabym ogromny kłopot na dzień dzisiejszy z wyborem, bo nie wiem na co zwracac uwagę przy wyborze takiego wkładu. Dodatkowo one nie są wszystkie identyczne u góry, jedne mają płasko, inne taki jakby daszek... oj głowa boli!
Żeby mnie nie pogrążac, Wąż zaciągnął mnie tam, gdzie wanny i obok, prysznice. A co tu się nawymyślało przez te lata, kiedy nie miałam potrzeby oglądac! U góry toto zamknięte, pełno dysz /ciekawe jak w konserwacji /, oj, wychodzimy. Jeszcze tylko łazienki, jeszcze okna, bo trzeba ceny porównac /i tu się okazuje, że nasz Velux u dekarza taniej wyszedł niż w Leroyu, co mnie ogromnie ucieszyło/.
Późno się zrobiło od tego zwiedzania, pędzimy więc do domciu! .... Tym razem ucieszyła się drogówka