Oczywiście nie wytrzymaliśmy
... jak piec dojechał, to my też... Niestety po pracy, więc po zgaszeniu słoneczka i zdjęcia prawie nie nadają się do użytku.
Na miejscu dowiedziałam się, że nie obyło się bez niespodzianek, ciężarówka przywiozła towar, i owszem, nawet wyjechała z podwórka (WSZYSTKO PIĘKNIE ODŚNIEŻONE, WJAZD I W OGÓLE DROGA), dojechała do drugiego zakrętu i zakopała się dokumentnie! Całe szczęście, że Pan z koparką jeszcze był i zaciągnął ciężarówkę z powrotem na górę, a potem jeszcze 100 m drogą. Dobrze, że mnie tam nie było...
Przyjechały:
- czerwony piec Defro, potwór po prostu,
- dużo grzejników i grzejniczków i jakieś rurki do tego,
- dwa solary zapakowane w dwa wielkie kartony,
- zasobnik do wody zagrzewanej przez teże, podobno 300l, ale taki duży, że wydaje się 3000 tak na oko, do niego doczepione dwa cosie, jakby butle turystyczne gazowe, ja się tam nie znam.
I to chyba tyle, ale ciemno było, mogłam czegoś nie zauważyc.
to kawałek grzejników,
a to piec, tak jakby z profilu. ale wgląda na to, że on już tak ma, że jest z profilu
Jak będziemy w lepszym świetle, może wyjdą lepsze zdjęcia.
A propos zdjęc, chciałam cyknąc dla Anecik ściętą dolną łazienkę, ale nic mi nie wyszło ciekawego przy tym świetle, musi Koleżanka trochę poczekac. Ale cyknę, obiecuję!
No i niespodzianka: Panowie robią mi wylewkę w kotłowni! Nie kręciłam się tam z aparatem, chociaż oświetlone było naprawdę dobrze, nie chciałam przeszkadzac...
Zobaczę jak będzie gotowa