Ławy zalane
Trochę niesamowity widok: dwie duże ciężarówki, lub gruszki, ja kto woli. Beton wylany, ławy wyrównane. Ekipa pożegnała się z nami do środy, przez ten czas /od soboty licząc / mamy podlewac, żeby ładnie rosły.
Trochę niesamowity widok: dwie duże ciężarówki, lub gruszki, ja kto woli. Beton wylany, ławy wyrównane. Ekipa pożegnała się z nami do środy, przez ten czas /od soboty licząc / mamy podlewac, żeby ładnie rosły.
Pierwszy chudziak zalany. Nawet nie widac ile betonu tam poszło, ot zwykła ścieżka, a na tej ścieżce - zbrojenie. Wygląda super! Nareszcie można sobie z grubsza wyobrazic ten domek ;)
...od południa
...i od północy.
Tymczasem czworonożny, uśpiwszy naszą czujnośc, wykopał skądś nie lada skarb (!). Dumny niczym paw kroczył ze znaleziskiem - ogromną /powiedziałabym nawet: większą od niego/ wędzoną wołową kością. Skąd ją wziął i dokąd ją zaniósł - nie wiadomo. Zaczynamy jedynie miec niejasne podejrzenia, że nasz mały przyjaciel ma swoje małe tajemnice...
Nasz plac budowy wygląda jak stanowisko archeologiczne w Egipcie. Okazało się, że nie mamy podanych wszystkich wymiarów na dole, wiec panowie muszą wyliczac i odmierzac sami, co trochę trwa. Pieniążki idą wartkm strumieniem, niestety narazie oprócz kilku wcale nieapetycznych drutów i desek nie bardzo widac co kupiliśmy.
Stanowisko 1. Groby królewskie, czyli piwnica. Będą rozkopane po zalaniu ław.
Stanowisko 2. Wejście do grobowców.
Dzisiaj panowie mają skończyc te szalunki i zalac chudziak. Jutro będą zbroic, a pojutrze zalewac ławy. Modlimy się, żeby do tej pory żadne Karpaty się nie osypały i zaklinamy Kreta, żeby narazie nie zapowiadał deszczu.
Jamnika trzymamy krótko, żeby nie ganiał po Karpatach. Biedaczek nie ma więc co robic i z braku laku zabrał się za demolowanie nam kempingu...
Na środku naszej działki usytuował się Wielki Kanion. Wokół rozlokowały się Góry Skaliste. Kanion bardzo poruszył dziecko, które choc raz, raz jedyny musiało wtargnąc na nieznany teren.
Jak widac, konstrukcja z piasku jest dośc potężna i głowa córki wygląda na jej tle jak łebek od szpilki.
Rozmiary pobojowiska i usypanych Gór nieco przeraziły psa, który, po dokładnym ich zwiedzeniu...
... i próbie wykonania własnego wykopu...
...wrócił z całą jamniczą stanowczością do poprzedniego projektu - i go dokończył. Dopiero teraz się przekonałam, że w planach była kaskada...
Wygląda na to, że panowie ruszyli pełną parą. Dziś i jutro robią ławy, a z zaprzyjaźnionych źródeł wiem, że na piątek jest zamówiony beton do ich zalania. Wierzyc mi się nie chce, ze to można tak szybko zrobic, czy i jak- przekonam się w piątek /mam nadzieję,... i cicho sza, żeby nie obudzic Naszego Budowlanego Fatum.../.
Cała sprawa wyglądała dość poważnie, rzeczywiście musimy zmieniać pozwolenie na budowę w części: Projekt Zagospodarowania Działki, dziś wieczorem mamy odebrać od Archa komplet pod nazwą Projekt Zamienny i jutro zawieźć go do Starostwa, wniosek złożyliśmy dzisiaj.
Tymczasem byliśmy u Geodety, który, na podstawie poprawionej mapki jeszcze dziś wytyczy domek od nowa. Dowiedzieliśmy się, że póki funkcjonuje nasze pozwolenie na budowę, możemy prowadzić inwestycję bez przeszkód, a tamten czeski błąd będzie się korygował w tzw. międzyczasie. Zamówiliśmy więc ponownie kopareczkę na środę i... mam nadzieję, że ruszamy /oby tylko Fatum nie usłyszało i znowu czegoś nie wymyśliło.../
...więc ruszamy szeptem...