Poprawiam się
Byłam na budowie i zrobiłam zdjęcia.
Nasz wytęskniony i po nocach wyśniony kranik z wodą w garażu:
...i przyłączki w piwnicy.
Z daleka:
...i z bliska:
Słowem: mała rzecz a cieszy
Byłam na budowie i zrobiłam zdjęcia.
Nasz wytęskniony i po nocach wyśniony kranik z wodą w garażu:
...i przyłączki w piwnicy.
Z daleka:
...i z bliska:
Słowem: mała rzecz a cieszy
Jak w tytule, tkwi pięknie w zewnętrznej ścianie garażu. W piwnicy przybyła jeszcze jedna wajha. Kiedy sie odkręci dwie i dodatkowo otworzy kranik - leci WODA /czyli dłuuuuuugo wyczekiwany płynny skrab /. Doprowadzone są też rurki do dolnej łazienki, nic, tylko kibelek montowac.
Niestety, tak byłam w/w skarbami i znaleziskami zaaferowana, że nie cyknęłam ani jednego zdjęcia!
Poprawię się w najbliższym czasie.
... No i nie poradzili sobie.
Najpierw było kopanie koparką, tj przerzucanie ziemi, która pechowo nagromadziła się w miejscu przeznaczonym na szambo. Rzeczony przedmiot pięknie ulokował się w dziurze i został fachowo zasypany, a na powierzchni został dekielek:
i grzybek:
Tu w komplecie:
Koło domu wylądowało urządzenie do przełączania w pomarańczowej rurce:
Bardzo fachowo tego nie wyjaśnię. Chodzi o to, że za jakiś rok, może 1,5 a może 2 lata gmina zamierza poprowadzic kanalizację. Wtedy zamierzamy użyc szamba jako zbiornik na deszczówkę, do podlewania. Doszliśmy do wniosku, że nie ma potrzeby ponownie wszystkiego rozkopywac, kiedy już działka będzie zagospodarowana, przełączy się i już...
A skoro jesteśmy przy kopaniu - tu wydarzyła się mała katastrofa. Jeszcze przed całą operacją mąż powtarzał Panom Fachowcom do znudzenia, aż więdły im uszy, że przez teren mający się poddac przekopywaniu ciągną się kable wysokiego napięcia i trzeba na nie uważac,
otóż... uważali - i oczywiście ucięli kabel (!!!)
Wtedy dopiero zajrzeli do mapki i ku ich zdziwieniu stwierdzili, że ten kabel rzeczywiście tam jest (o matko!). Najpierw, zrywając się z pracy, na miejsce przypędzili inwestor z inwestorką, pies wylądował na smyczy, żeby przypadkiem go nie poraziło. Panom z elektrowni aż tak bardzo się nie spieszyło. Przyjechali po sześciu godzinach, kiedy już sąsiedzi zaczęli się skarżyc, że im się zapasy w lodówkach rozmrażają.... i z tego, co wiemy, naprawlli awarię w 15 minut (!).
Cały bałagan spowodował opóźnienie się tak oczekiwanego kranika, który może będzie pojutrze...
Właśnie się dowiedziałam, że jutro mają nam zamontować:
Najfajniejsze jest to, że Panowie fachowcy mają sobie poradzić z tym wszystkim sami, my jesteśmy potrzebni później, po pracy, tylko po to, żeby zapłacić rachunki...
Już się cieszę...
To była operacja na skalę ogólnoblebleble. Trwała półtora dnia. Najpierw panowie rozkopali całą drogę:
w dziurze pociągnęli rurę o długości jakichś 130 metrów, później wszystko zasypali, a na naszej działce wylądowało to:
Oprócz tego mamy dołączoną wodę do piwnicy, tj. pokrętło koloru zielonego, licznik /był już wcześniej/ i wajhę do otwierania i zamykania strumienia wody. Teraz pozostało się porozumieć z hydraulikiem, żeby wstępnie zamontował jakiś kranik, żeby można było odkręcać...