Otóż zastaliśmy zalany wieniec i częściowo wyciągnięte ścianki działowe na parterze. Ludzi nie było, pustki po prostu. Nie chcę pisac, że szlag mnie trafił, ale to sformułowanie prawie by pasowało. Panowie pojawili się w sobotę i zaczęli kończyc nasze pionowe izolacje, o które marudzimy już od dłuższego czasu, a które czekały na kabel wodny, potem elektryczny, a potem padało.
Wieniec na szczęście nadaje się już pod dach:
z prawej strony...
i z lewej strony.
Tymczasem dziecko zabrało się za własną budowlę, mieszkanko a la Flinstones, poszło szybciej niż ta nasza budowa:
Mi zaś nic nie działa lepiej na ukojenie skołatanych nerwów niż zbieranie grzybów, o tej porze roku i w tych okolicach to oczywiście rydze - a pioruny urosły niemożebnie!
No cóż, ekipa dzisiaj na budowie, kończą mi te izolacje, a jeżeli wierzyc prognozom, w ciągu kilku dni ma wejsc cieśla z więźbą...