Jakże by się chciało napisać: Hura, mamy kasę, jedziemy z robotą aż się kurzy normalnie...
Niestety nic z tych rzeczy. Od jakiegoś czasu biwakujemy "na dziko". Posadzki brak. Ściany niepomalowane, chociaż farba jest i czeka ciierpliwie. Nie ma sensu malować, kiedy podłóg nie ma, bo zanim się tamto zrobi, to się zakurzy i przykro będzie patrzeć. Zatem czeka.
Salon niezagospodarowany strasznie... o, przepraszam, jakiś czas temu, moze w zeszły poniedziałek, a może jeszcze tydzień wcześniej zamienił się w salon gier. W miejscu, gdzie przyszły kominek będzie się łączył z dużym kominem, czyli tam, gdzie dziura jest...na dużym kartonie, co by się nic nie zniszczyło, tymczasowo zawisła tarcza do gry w Darta (jak powszechnie wiadomo przyroda nie znosi pustki, hi, hi). Rzucamy więc rzutki w wolnym czasie Niestety najczęściej przegrywam.
Dziecko już od tygodnia w świecie, konkretnie w Beskidzie Śląskim na obozie - to gdzieś w Waszych stronach, prawda? Wydzwania codziennie, bo też i atrakcji niemało.. Jeszcze tylko tydzień i mam urlop, co się wiąze z dokładniejszym przyjrzeniem się terenowi.
A w terenie:
- rośnie mała grządka z rzodkiewką
- zakwitły lilie ściągnięte w ubiegłym roku z lasu przez dziecko
- liliowce, również ściągnięte z lasu, czekają na swoją kolej
- przy płocie pnie się w górę maleńka malinka
- moje zielono-białe liście /otrzymane od sąsiadki/ wypuściły coś fioletowego, co troszkę kwiaty przypomina, ale kwiatami jednak nie jest - mają być z tego podobno takie czerwone bombki jesienią...
- po przebiśniegach na razie wszelki ślad zaginął, pewnie się wiosną odezwą
- zasadziłam jeden krzaczek lauro-wiśni /otrzymałam od sąsiadki i trzeba było roślinkę gdzieś ulokować/ - o dziwo nie więdnie...
W domciu przybyły:
- duuuuża lodówka, bo z małą nieziemsko się męczyłam
- pralka, skądinąd bardzo potrzebny sprzęt.
Dziecko, z racji przetrzymywania w leśnej głuszy, dostało:
- basen
- skocznię- wszystko nierozpakowane, bo najpierw teren trzeba wyrówać
- podstawowe kanały TV, z najbardziej podstawowym z możliwych Disney Channel, bo jak wiadomo bez tego kanału po prostu obyć się nie można.
Trwa walka z odprowadzaniem deszczówki.
... i posprzątaliśmy strych, ufff...
No i news / ...z d...y/:
Przedwczoraj, najbardziej niespodziewanie na świecie w leśnej głuszy znaleźli nas młodzi ludzie, czytelnicy mojego bloga. Szukali po wszystkich drutach i łączach elektrycznych w okolicy i w końcu nas w końcu wytropili. Oczywiście pokazaliśmy domek - chyba się im podobał, przynajmniej mam takie wrazenie
I TO BY BYŁO NA TYLE...
Pozdrawiam! Oczywiście nie tylko Szyszunię. Buziaczki-ciumeczki ślę
.......................................................
NO I ŹLE NAPISAŁAM. POSADZKĘ OCZYWIŚCIE MAMY... TYLKO NIC NA NIEJ NIE LEŻY. ZA TO JEST ODKURZONA I SIĘ NIE KURZY