Zaświeciło słoneczko, czyli powolutku
... powolutku wygrzebujemy się z kosmicznego doła.
Posadzki gładkie jak pupcia niemowlęcia, Panowie wylewali dwa dni.
Tu na pięterku:
To widziałam osobiście, a nawet dotykałam czubkami dwóch najdłuższych palców, tak troszeczkę, żeby sprawdzić jaka to dziwna faktura jest, no i żeby nic się nie wgięło...
Wylewki na dole robili nam dzisiaj, nie widziałam całkiem dokładnie, bo i się nie pchałam, cyknęłam tylko przez szybę w drzwiach tarasowych.
Wygląda tak:
Takie świeciło słoneczko, że nawet się w szybie mój telefon odbił...
Nareszcie jest czysto, a ja nie mam najmniejszego powodu do zdenerwowania.
Normalnie jutro ruszam na zakupy
Acha, i jeszcze piwnica:
Jak widać - wytynkowana, tynk się dosusza, można nawet snuć przypuszczenia, że wysuszony w 97... no może nawet w 98% - tach.