Zawieszam się
Na chwilkę zawieszam działalność blogotwórczą. Czekam aż się coś zacznie dziać. Jak się zacznie - Wy pierwsi oczywiście będziecie o tym wiedzieć!
Tymczasem zapadam w letarg, wszystko po to, by się nie wkurzać, nie bębnić palcami po stole itp z bezsilnej rozpaczy, że nic się nie da.
W taki dołek wpadłam przez te ujemne temperatury /co z tego, że leciuchno dodatnie w dzień, kiedy w nocy porządnie ujemne, co rzutuje na piasek poprzez jego zamarzanie, co rzutuje również na cement - jeszcze trochę a będzie można go sobie w buty wsadzić, heh.../, że nawet nie chce mi się specjalnie ganiać po Necie w poszukiwaniu inspiracji... Zainspiruje mnie dopiero wylana posadzka.
Co to ja miałam powiedzieć?.... Acha, więc nie chcę specjalnie nikogo pognębiać moją smętną tęsknotą za PLUSEM ani tym bardziej dobijać bezsilną złością na MINUS....
Lepiej będzie jak trochę zastopuję i zapadnę w sen zimowy.
DOBRANOC!