Piękny poranek
poniedziałkowy. Słoneczko przygrzewa przez szyby, cieplej na serduchu... do momentu, kiedy na termometr się nie spojrzy. Minus osiem!!! MINUS OSIEM!!! - powtarzam jeszcze raz, co by nie było, że się nie przejmuję. To tutaj, a na Kaszubach... no cóż, trzeba odjąć ze dwa - może trzy stopnie. Nie! W tym tempie na wylewki jeszcze poczekamy.
Więc patrzymy sobie na jakże mylący świat za oknem. Niebo błękitniutkie, słoneczko śliczne, wszystko ładnie - pięknie... ale ten termometr, kurka blada... Może go wymienić???!!!
.................................................................
czekamnaposadzkę, czekamnaposadzkę, czekamnaposadzkę, czekamna...
...tylko spokojnie...
Już chyba lepiej zrobię, jak pójdę do pracy z tym moim katarem