Wszyscy, którzy wcześniej pisali w najczarniejszych kolorach o wyborze płytek do kuchni - niestety mieli rację. Jeszcze łazienki "pi razy drzwi" mogę sobie wyobrazić. Kuchni - za skarby świata.
W celu wyrobienia sobie poglądu na sprawę odwiedziłam na początek, dawkując "przyjemności" dwa salony. W pierwszym - to co w tytule. Nie wiem, jak do was, ale do mnie te "odwracane" wystawki w ogóle nie przemawiają... jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego na ścianie,a podłogi już zupełnie... A tam mieli tylko takie.
Do kuchni były kafeleczki malutkie z dzbanuszakmi itp. Mnie malutkie trochę wkurzają, może dlatego, że muszą być dobrze zaaranżowane, a ja za diabła nie potrafię sobie owej aranżacji wyobrazić. Poza tym one są takie rustykalne, a ja do końca jeszcze nie wiem jak ta moja kuchnia będzie wyglądała i płytki muszą być uniwersalne...
Jedno wiem - Lubię beże... Może to niedużo, ale już zawsze coś.
W drugim salonie przynajmniej część kolekcji mieli rozłożone na ukośnej wystawce i trochę lepiej szło mi porównywanie jednych do drugich...
Znalazłam coś takiego: TO JESTE PRZYKŁAD BRZYDKIEJ PŁYTKI!
ale jak dla mnie za dużo tu błysku, za mało beżu i za dużo pomarańczu, ewentualnie mogłyby wpadać w szarości, ...tylko te kwadraciki by były "w porzo", ale to za mało...I jeszcze, żeby w pionie to było.... i żeby tego białego nie było...
Czyli odpada! Co ja piszę? Syf po prostu, nie płytka, tfu!
Żeby było śmieszniej, z podłogami jest jeszcze gorzej. Ma być: uniwersalnie, pasować do łączenia z panelami, pasować do mebli /które, przypominam: jeszcze nie wiem jak będą wyglądać/, łatwo się czyścić, nie eksponować żadnych plamek itp, i tu moje specjalne wymaganie: nie błyszczeć...
Modeli jest nawet sporo, ale nijak nie mogę ich sobie "wpasować". Jak przyjdzie do kupowania, chyba się załamię...
W obecnym miejscu zamieszkania zostały do obejrzenia jeszcze na pewno ze trzy salony, no i Castorama, do której trzeba się wybrać - może tam coś znajdę...
Ot, dylematy...