No i jak zwykle można na Was liczyć :D
Monika natchnęła mnie potężnie. A ja... no cóż, zdaje się, że wiedziałam, że grają, ino nie to, w którym kościele. Wyposażona w zmieniony sposób patrzenia na świat i kuchnię w szczególności, wyruszyłam na kolejny zwiad. Przemogłam całą moją osobowość, żeby jednak dokładniej przyjrzeć się "wahanym" wystawkom, przerzuciłam ich... dużo w każdym razie.
Efekt przyszedł nawet szybciej, niż się spodziewałam... Zanim przedstawię kandydata, kilka słó tytułem wstępu:
- wiedziałam, że lubię beż
- wiedziałam, że mam coś wspólnego z kwadracikami /to dlatego nieładna płytka z poprzedniego wpisu zatrzymała mój wzrok/
- mój pierwszy pomysł odnośnie kuchni to było zrobic podłogę tak jak cała reszta - w panelach /nie lubię płytek podłogowych!/
I na co natrafiłam?
Gdyby tak podłoga była w panelach imitujących deskę dębową /innych jakoś nie widzę/, to ściana za blatem roboczym mogłaby być oklejona czymś takim:
w kolorze beż i w poziomie:
tak by to wyglądało...
czyli tak, tylko bez tych paseczków w środku, jednym ciurkiem.
Taka faktura, nie dość, że "ma to coś", jest ciekawa sama w sobie, na dodatek będzie pasowała do wszystkiego, niezależnie od opcji, jaką wybiorę. Może przy tych kaflach stać równie dobrze tradycyjna, jak i nowoczesna kuchnia.
Acha, nazywa sie toto: Opirus, Opoczno :D
Dzięki Dziewczyny!!!!!!!!!!!!!!!