Katastrofa
Najprawdziwsza w świecie katastrofa budowlana! W piwnicy można było dzisiaj kraulem pływać. Zalało doszczętnie!
Piec i pojemnik na wodę pływały,
w piwnicy można było hodowac karasie.
Oto są skutki niefrasobliwości /niestety/ naszej kochanej Ekipy .
Żeby nie było: Wąż jesienią truł im do znudzenia, żeby dobrze piwnice zavbezpieczyć, poprAwić izolacje pionowe... i tak bez przerwy. Izolacje, i owszem, poprawiono, ale nie uwzględniono, że przez przyłącze wodne może się lać...
Pierwszy solidny deszcz i MAMY POWÓDŹ !!!
Na szczęście Panowie posiadali pompę i tą oto pompą wodę po kilku godzinach wyciągnęli... no, prawie, bo po południu prąd siadł /I JAK TU NIE WIERZYĆ W PRAWA MURPHIEGO???/ i podobno kałuża została...
Jutro raniutko pojedziemy, załączymy piec i sprawdzimy...
Tymczasem zrobiono cos, co miało być zrobione jesienią, tylko ciągle coś na przeszkodzie stało - mimo, że inwestorów najjaśniejszy szlag trafiał. Przyjechała koparka, zakopała co się da i zrobiła spad. Rynny spustowe zostały wyprowadzone "w pole" i sytuacja nieco ustabilizowała się.
to fotki od frontu...
a to od podwórka.
Na razie podobno żywioł opanowany /tylko co z tym prądem???!!!/. Jutro jak pojedziemy, ocenimy straty...