Ciągle na ziemi
Wczoraj miałam sen. Śniło mi się, że budowałam ten nasz ch..., sorry, wyczekany dach. Całą noc układałam krokwie, montowałam jętki... kurczę, czego ja nie robiłam! Namęczyłam się niesamowicie po prostu! Rano, jako wyjątkowo niewydajny pracownik, wolno zwlekłam się z posłania i zmusiłam nogi do żmudnego marszu do pracy.... nawet trzy kawy nie były w stanie mnie przywrócic społeczeństwu. Ale nic to. Nadeszła wyczekana godzina 0 /słownie: zero/ i z mężusiem pospiesznie popędziliśmy na budowę, sprawdzic po prostu jakie są efekty tej całonocnej pracy w trudnych warunkach.
Oczom naszym ukazał się widok następujący:
Pierwszy raz pomalowane - narazie trochę pomarańczowe, ale po drugim malowaniu będą wesoło-przyjemnie-brązowe - wiem, bo mam ten kolor na werandzie letniego domku, ciągle jednak, CHOLERY, na ziemi.........
Dzisiaj strajkuję, NIE UKŁADAM!!!