Na czym to wisi
Kochani
Cieszę się bardzo, ze Wam się relacja z szycia firan podobała . Nie dziwcie się zbyt mocno, ze moich komentarzy prawie nie widujecie. Wciąz jestem na urlopie, czyli Neta mam na laptopie. Nie dość, ze wolny, to jeszcze do podziału z rodzinką... hmmmm. Na przejrzenie poczty starcza, pojedynczy wpis zajmuje nieco czasu, licząc ze zlikwidowaniem tych literówek, które się daje zlikwidować /patrz nieszczęsna litera, na którą jez się kończy - tak, tak, ma rację Atosik na Mazurach, ze coś na picasie namieszałam
/, na przejrzenie blogów często nie starcza mi czasu antenowego, albo po prostu cierpliwości, by czekać az się strony załadują.
Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy - urlop w szczególności - i wtedy nadrobię zaległości /Się rymło!!!/
Fotki upornego okna na dzień dzisiejszy zamieścić nie mogę - z tego prostego powodu, ze potrafię przerzucać zdjęcia na moim komputerze stacjonarnym, na lapiku niestety mi nie wychodzi.
Udało się natomiast ostatnim razem, kiedy zakupy robiłam, wrzucic na serwer zdjęcia oich ślicznych karniszy. Ich montowanie zajęło nam trzy dni. We wszystkich pokojach mamy regulowane czarne karnisze Beskada z Ikei:
to były dwa ujęcia - bo niektórzy lubią po dwa. Od razu tłumaczę ze nie wiem, czemu mi tym razem taki odstęp wyszedł, nic nie mieszam, zeby się cholerstwo nie skasowało.
Na małe okna, tudziez gospodarcze kupiliśmy maleńkie karnisze w Jysku, nazwy nie zapamiętałam:
Przy okazji bardzo przydało się wynegocjowane przez Węza w Lidlu urządzonko do namierzania wszelkich rzeczy umieszczonych pod tynkiem, znaczy się elektryczności, pustych przestrzeni, drewna i nie wiem czego tam jeszcze. Kołeczek mocujący pierwszy karnisz zamierzałam bowiem umieścić centralnie na kablu!
Na karniszu w naszej sypialni i w sypialni Agi, w odróznieniu do reszty domu zawisły grubsze zasłony, dzięki czemu widzimy co się na ekranie telewizora dzieje, kiedy raz na ruski iesiąc zaświeci słońce. Zasłony są efektownie spięte za pomocą gumki do włosów i flamastra:
Komentarze