Dużo niewidocznej roboty
No, pozornie niewidocznej, bo otynkowanych powierzchni nie przybyło. Za to wszystko się szlifuje. Trzeba przyznać Panom Majstrom, że im idzie to ładnie. Mam wrażenie, że wnętrza nabierają kształtu - otwory są proste itd. Już wczoraj słyszałam o gruntowaniu białą farbą i o rychłej perspektywie układania styropianu pod posadzki.
...............................................
Dziura z rurą zabezpieczona, mam nadzieję, że na amen. Panowie się przejęli tą naszą sobotnią powodzią i sprawiają wrażenie, jakby chcieli zatrzeć złe wrażenie i z tego wrażenia szybciutko naprawili szkodę. Teraz pozostało piwnicę suszyć, żeby można było w końcu i do niej z tynkami dotrzeć...
...........................................
Jak już jesteśmy pod ziemią - czerwony dzióbek się oszczędny taki zrobił, że Majstry aż oczka przecierają ze zdumienia. Biedactwo, po początkowym okresie łakomstwa nieziemskiego, nic prawie nie je! Dostało w sobotę, potem w poniedziałek po pół woreczka a i tego nawet nie przełknęło! /może to te przemoczone nóżki.... kaloszki mu kupić?.../
..........................................
Jednym słowem wczorajsza inspekcja wypadła pomyślnie. Nawet nie było po co fotek cykać, bo, jak podkreśliłam na początku, jest to faza dogładzania i tak naprawdę na zdjęciach chyba nie byłoby żadnej różnicy...
........................................
Czekam na Pana od balustrad... Ostatnio się taki jakiś nieuchwytny zrobił, a kotwy ma zomontować do zawieszenia balustradek na balkonikach, i haki na klatce schodowej do piwnicy, jakby kiedyś trzeba było piec wynosić, żeby można było go na nich zawiesić. W życiu różnie bywa, a jak teraz ich nie zrobimy, to później może już takiej możliwości nie być.