Idziemy na spacer
Zanim się zupełnie rozwiośni, idziemy na dół, spojrzeć na jezioro. A tam - ruch jak na Marszałkowskiej! Sami wędkarze - chodzą, wiercą, zbierają się grupkami, polują na te swoje okonie.../podobno zimą największe sztuki się łapią, he, he/
Jak widać, jezioro schodzone całe, same ślady wokoło.
Ryzykuję, jeszcze się chwilkę z niepewnością przyglądam, czy aby na pewno nic nie wskazuje na możliwość utonięcia:
(wędkarze tymczasem się rozsiedli jakby nigdy nic - jednym słowem nic ich nie rusza...)
... i delkatnie, po śladach, podążam za Wężem... Jest dużo cięższy, jak On nie wpadł, to ja też nie wpadnę
To jest akurat to miejsce, po którym latem pływam - głębia, około 10 metrowy rów, jeśli wierzyć sondzie. Acha: i jeśli wierzyć Wężowi - tam siedzą szczupaki, no, okonie na pewno (oczywiście nie na dnie tej głębi, tylko na jej skraju, pod trzcinami, dosyć się latem tam napływałam łodzią, żeby tego nie wiedzieć, he, he)
.....................................................
Dosyć tych mocnych wrażeń - wychodzimy. Wrócimy pokonując normalny teren, ech...