Wiosenne kafelki
Narażając życie i zdrowie, udało mi się:
1) zlokalizować auto pod śniegiem
2) odkopać
3) dojechać do Marcha i cyknąć fotki wiosennym kafelkom.
Droga ze sklepu była nieco gorsza. Jechałam właśnie odebrać córkę z treningu i sprytnie wymysliłam skrócenie sobie drogi za marchem własnie. I tu pierwsza niespodzianka: mocno zawiany jegomość na dwunastej. Wiatr wiał mu porywisty ze zmiennych kierunków, postanowiłam więc ominąć osobnika bardzo szerokim łukiem. Niestety okazało się, że pod łukiem jest żywy lód i samochód stracił przyczepność. Wpadłam w poślizg, na szczęście udało się wyprowadzić - niestety tuż, tuż za zepsutym samochodem dostawczym, który, jadąc na światłach awaryjnych ślizgał się niemożliwie, ... a ja za nim. Tak doślizgaliśmy się ze 200 metrów, po czym udało się bezpiecznie wyjechać na bardziej cywilizowaną trasę. Ufff...
Nie lubię zimy
Wiosenne kafelki prezentują się następująco:
Tu dekor jest troszkę wysoko, ale te ważki za wysoko latają, i ja, ze swoim krasnoludkowym wzrostem, cieszę się, że je chociaż trochę ujęłam.
Wąski dekor jest niżej, więc też bardziej go widać. Od razu uwidocznione są kolory kafelek. Poniżej pokażę jak te listeczki się delikatnie mienią:
i jeszcze jedno ujęcie:
To są te dolne kafelki. Górnych luzem nie znalazłam.
A teraz dla niedowiarków: OPOCZNO-WIOSNA:
W tym miejscu pozdrawiam wszystkich sympatyków wiosny na całym świecie ()