Co mi się przyśniło...
Otóz ni mniej ni więcej, tylko... układ tej nieszczęsnej kuchni. Wyśniłam sobie mianowicie, żeby zlewu wogóle nie umieszczac pod oknem - jak słusznie zauważyła Szyszunia, przy tym urządzeniu nie spędza się zbyt dużo czasu, chyba, ze ktoś wybitnie lubi /ja nie/. Wpadłam na pomysł, żeby zlew ustawic blisko kuchenki /np oddzielic szafką 40tką, a jak się zmieści to 60tką/ na ścianie bez okna, a pod oknem sam blat...., no, może na końcu lodówka... Ma to tę zaletę, że nie trzeba będzie biegac, żeby nalac wody do garnka, a jak się w pobliżu postawi dzbanek na wodę /czyli komplet do przyrządzania porannej kawusi/, to nie trzeba będzie biegac z dzbankiem...
Muszę to rozrysowac i wtedy na pewno zamieszczę.