Zabiegana codziennośc
Jak nic się nie działo, to nic się nie działo. Teraz zabiegaliśmy się niemożliwie. Z wywieszonymi jęzorkami zmienialiśmy się w Banku, żeby uruchomic I transzę. W międzyczasie jedno z nas /czyt. na szczęście nie ja/ sprawdzało miękkośc dentystycznego fotela w celu leczenia kanałowego nieprzystosowanego społecznie zęba.
W międzyczasie odnowiliśmy znajomośc z hurtownią w sprawie zakupu materiałów budowlanych i zaklepaliśmy Małą Żółtą Kopareczkę. Wykopki ruszają jutro. Troszkę się ich boję, bo, jak pisałam jakiś czas temu, postanowiliśmy wzbogacic się o piwnicę, a tak naprawdę to sam Diabeł raczy wiedziec co się dokładnie pod ziemią znajduje /może ropa, albo gaz łupkowy??? - w takim przypadku należałoby zakupic turbany i otworzyc konto w Katarze....
Tymczasem pogoda dopisuje, więc, nie zważając na koszty paliwa, codziennie gnamy na działeczkę, żeby zwizualizowac inwestycję.